Zatoka Pucka dostępna dla sportów wodnych, ale... - kapitan Kuliński recenzuje

2014-04-23 10:01 J. Kuliński
KonsultacjeZatokaPucka_mapa
Autor: Archiwum Żagli

8 kwietnia 2014 roku dyrektor Urzędu Morskiego w Gdyni wydał zarządzenie dotyczace żeglugi po Zatoce Puckiej. Przeczytaj komentarz do tej sprawy kapitana Jerzego Kulińskiego.

Na początek łyżeczka miodu:

ZATOKA PUCKA JEST DOSTĘPNA DLA UPRAWIANIA SPORTÓW REKREACJI WODNEJ.

Zarządzenie wprowadza pewne ograniczenia dostępu do miejsc gdzie są lęgowiska ptaków: ujść rzek Reda i Płutnica, oraz w pewnych okresach do części Rybitwiej Mielizny. Ogranicza tez prędkość poruszania się w pasie tuż przy brzegu, co da się uzasadnić bezpieczeństwem kapiących się oraz startujących i lądujących windsurferów i kejtów.

A teraz ogromna beczka dziegciu:

Całość zarządzenia mogłaby składać się z paragrafu 1 oraz ustępów 4 do 9 paragrafu 2. Napisano je mało czytelnym stylem ale ich meritum jest generalnie po prostu praktyczne i życiowe. Cala reszta zarządzenia to niestety urzędniczy bełkot, bełkot i jeszcze raz BEŁKOT.

 CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO? POLUB ŻAGLE NA FACEBOOKU

Poznęcajmy się trochę:

Paragraf 2 ustęp 1 – Pan Dyrektor łaskawie otwiera dla żeglugi Zatokę. Zapomina przy tym, że morza generalnie są otwarte dla żeglugi, a w polskim prawie, co nie jest zakazane, to jest dozwolone. Może by tak jeszcze dodać w tym ustępie: „pozwala się oddychać”??

Paragraf 2 ustęp 2 i 3 i także paragraf 3 punkty 1 i 2 – Pan Dyrektor pozwala żeglować na własną odpowiedzialność. A na czyjąże do cholery!!!  Pan Dyrektor nakazuje przestrzegać prawa. A myśli Pan, że bez tego nakazy prawo polskie i prawo morskie nie obowiązywałoby?

Te zapisy dowodzą, że prawnicy Urzędu Morskiego są, a jakby ich nie było.

Cud kwiatuszkiem jest punkt trzeci w paragrafie 3. Zacytujmy:

§ 3. Zabrania się:

.............

3) zbliżania się na odległość mniejszą niż 50 m do statków morskich stojących na kotwicy, torów wodnych dla statków morskich, statków morskich w ruchu, kąpiących się ludzi, wystawionego oznakowanego sprzętu rybackiego oraz miejsc zabronionych dla żeglugi.

Rozbierzmy ten zapis na czynniki pierwsze, pamiętając, że zarządzenie dotyczy Zatoki Puckiej „wewnętrznej” czyli na północ od Głębinki i Ryfu Mew.

Nie wolno się zbliżać na odległość mniejszą, niż 50 do statków morskich na kotwicy. Jakie to statki morskie mogą stać na kotwicy na tej części Zatoki? A na przykład sześciometrowa „Holly" świętej pamięci Edka Zająca.

Dalej jest lepiej: nie wolno się zbliżać na odległość mniejszą niż 50 m. od torów wodnych dla statków morskich. A jakie to tory mamy? Ano przejście Głębinki oraz wejście do Pucka. Jak przejść tamtędy nie zbliżając się do nich na 50 m? Czy Pan Dyrektor wie jaka jest głębokość już dwa, trzy metry na wewnątrz od tych torów?

Nie wolno się zbliżać na 50 metrów do statków morskich w ruchu. Jak minąć się na ww. torach zachowując ten wymóg? Czemu służy ten zapis w sytuacji, gdy największe statki morskie wchodzące na rozpatrywany obszar mają dwadzieścia kilka metrów długości?

Podobny zakaz dotyczy oznakowanego sprzętu rybackiego. Jak go przestrzegać, w sytuacji, gdy chorągiewki stoją czasem tuż przy torze wodnym? Po co to ograniczenie, szczególnie dla sprzętu dennego?

No i wreszcie ostatni fragment. Po to oznakowuje się miejsca zabronione dla żeglugi, by było wiadomo, gdzie się kończą. Po co dodatkowa strefa?

Podsumowując, wydaje się, że redaktor tych zapisów ma marne pojęcie o żegludze po Zatoce, więcej: nie ma pojęcia o żegludze w ogóle. Z pojęciem o języku polskim tez nie jest najlepiej. I to może dziwić, nawet jeśli Pan Dyrektor powierzył napisanie projektu jakiemuś stażyście po szkole rolniczej (bez obrazy dla inżynierów rolników), to przecież ma w swoim urzędzie prawdziwych fachowców. Nie można było, zamiast podpisywać bez przeczytania, dać tego komuś do korekty?

W szczęśliwie minionym peerelu był taki kawał: „o curfa ale kyrk”, w Urzędzie Morskim peerel jakby nie minął. ALE CYRK!

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.