"Selma" coraz bliżej Morza Rossa, musi uważać na góry lodowe

2015-01-26 14:59 Informacja prasowa

Przedstawiamy kolejną relację z pokładu "Selmy", która jest już coraz bliżej Morza Rossa.

Z pokładu s/y Selma Expeditions. Relacja satelitarna.

Wielki Ocean Południowy, 200 Mil (ok. 380 km) do brzegu Antarktydy.

Pozycja jachtu

Wyprawa SELMA-ANTARKTYDA-WYTRWAŁOŚĆ (www.SelmaAntarktyda.com) - ciąg dalszy.

Powoli lecz nieuchronnie zbliżamy się do granicy paku lodowego antarktycznego Morza Rossa. Spadająca nadal temperatura  i pojawiające się przed południem pierwsze, niewielkie lodowe growlery przypominają nam o tym fakcie.

Około 14ej zwraca uwagę narastający hałas. To co początkowo identyfikujemy jako "pracującą maszynerię jakiegoś dużego okrętu", okazuje się sporą górą lodową. Była wielka, ale musimy pozostawić sobie jakieś stopniowanie na następne dni i na Morze Rossa. Przez tą górę ocean przelewał fale spadające na powrót kaskadami do wody. Hałas rzeczywiście przypominał pomruki pracujących maszyn czy basującego silnika.

Obecnie trzymamy wachty trzyosobowe w systemie - sternik za kołem, oko (człowiek odpowiedzialny za lustrowanie wody w poszukiwaniu wszelkich przeszkód) i jeden żeglarz w gotowości do zadań na pokładzie. Zmiany co pół godziny, rotacja - Sternik schodzi na oko, oko przechodzi do gotowości, a wypoczęty członek tej wachty wchodzi za stery. Krótkie zmiany zapewniają świeżość i czujność całego zespołu. Stosujemy rotację: co dwie godziny jedna z tych osób kończy służbę, a zaczyna następna spoza 3 wymienionych. Nowa siła wzmacnia witalnościowo i towarzysko wachtę.

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO? POLUB ŻAGLE NA FACEBOOKU

Pierwsza góra zlokalizowana o 14.20. to dopiero początek. Około 18.40 wiatr "siadł" prawie kompletnie. Na tyle mocno, że zwyczajem starożytnych żeglarzy, zrzuciliśmy żagle i stanęliśmy. Od 19.12 postój. I wtedy wokoło nas naliczyliśmy 9 dużych gór lodowych. Fotografowie przeprowadzili sesję. Zdjęcia "naszych gwiazd" w załączeniu.

Na kolacji troszkę nami rzucało, ale w końcu jesteśmy w "bezludnych sześćdziesiątkach" na Oceanie Południowym, a nie w marinie na Mazurach (z olbrzymią sympatią i szacunkiem do Mazur!). 

Na pokładzie zaistniało jeszcze jedno ważne wydarzenie: Leon zadebiutował dzisiaj jako fryzjer. Zaczął z wysokiego "C". Pierwszym klientem był nasz Pierwszy po Bogu - kapitan Piotr. Z efektu (patrz fotografia) był raczej zadowolony, bo przy kolacji zażądał dokładki zupy dla Leona - "za dobrą robotę".

Dziękujemy za sms-y. Są dużym wsparciem.

Pozdrawiamy Czytelników naszych relacji - z rozbujanej leniwie Selmy, Jacek, Wifi, Kris, Piotrek, Tomek, Duszan, Krzysiek, Luby, Leon, Damian i
Artur.

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.